Przedstawiam Wam dzisiaj historię Brytyjki, Lisy, która urodziła naturalnie po 3 wcześniejszych cięciach cesarskich. Lisa nie tylko podzieliła się z nami swoją niesamowitą historią, ale wyraziła również chęć kontaktu z osobami, które chciałyby porozmawiać z nią bliżej na temat tego pięknego doświadczenia, które stało się jej udziałem. Osoby zainteresowane otrzymaniem kontaktu* do Lisy proszę o wiadomość mailową: kontakt@naturalniepocesarce.pl lub za pośrednictwem facebooka.
„W końcu zobaczyłam upragnione dwie kreski na teście ciążowym! Miałam już troje dzieci, ale po ciąży pozamacicznej, która przydarzyła mi się rok wcześniej, minęło aż 9 miesięcy zanim ponownie udało mi się zajść w ciążę. Mój mąż i ja byliśmy podekscytowani, ale niestety wiadomość ta miała też swoją ciemną stronę – wiedzieliśmy bowiem jaką bitwę będziemy musieli stoczyć o nasz poród.
Moja pierwsza córka urodziła się przez nieplanowane cięcie cesarskie wykonane „na cito” z powodu (jak wówczas wierzyłam) jakiegoś rodzaju odklejenia się łożyska. Rekonwalescencja po tej operacji nie była łatwa. Zapadłam na depresję poporodową, właśnie w związku z cesarką.
Kiedy zaszłam w ciążę z drugim dzieckiem, poprosiłam w moim lokalnym szpitalu o wsparcie mnie w próbie urodzenia tego dziecka siłami natury – w taki sposób, w jaki zawsze pragnęłam urodzić, a który niestety straciłam za pierwszym razem. Niestety, nie otrzymałam żadnego wsparcia i powiedziano mi, że jeśli chcę być przytomna przy porodzie mojego dziecka, muszę mieć kolejne cięcie cesarskie, tym razem planowane. Serce mi pękło na taką wiadomość, ale ze względu na to, że miałam poprzednio ogólne znieczulenie i była to tak nagła sytuacja, czułam, że nie mam wyboru. Moja druga córka urodziła się więc [przez cięcie], a ja byłam przytomna, co było wspaniałe, ale ciągle czułam, że tracę coś jako kobieta i jako matka nie mając możliwości nawet spróbować URODZIĆ dziecka.
Niedługo po tym, jak zaszłam w ciążę z moim synem, ponownie poszłam do mojego lokalnego szpitala poprosić o wsparcie mnie w próbie naturalnego porodu po dwóch cesarkach. Przyjęto mnie tym razem jeszcze gorzej niż kiedykolwiek wcześniej. Powiedziano mi, że po pierwsze będę musiała mieć kolejną cesarkę, a po drugie muszę zostać wysterylizowana! Nie zgodziłam się na sterylizację, co zostało opatrzone komentarzem: „Nie uważa Pani, że troje dzieci wystarczy?”. A jeśli chodzi o próbę rodzenia naturalnie po dwóch cesarkach, mój lekarz powiedział mi bez ogródek: „jeśli chce Pani zabić siebie i swoje dziecko – to Pani wybór!”. Oczywiście, słysząc coś takiego, umówiłam termin kolejnej cesarki. (Powiedziano mi także, że podczas poprzedniego porodu straciłam dużo krwi (500ml), więc teraz byłam w grupie podwyższonego ryzyka, jeśli chodzi o krwotok. Ponadto, z dyskusji z moim lekarzem wynikło to, iż nie mógł się on dopatrzeć [w dokumentacji] żadnego dowodu na odklejenie łożyska w moim pierwszym porodzie.)
Tak więc, po wszystkich tych przejściach, oczekiwaliśmy na dziecko nr 4. Po dogłębnym zbadaniu tematu, nabrałam przekonania, że próba porodu siłami natury po 3 cięciach cesarskich, odbywająca się po czujnym nadzorem, jest opcją bezpieczną. Musiałam tylko znaleźć lekarza lub położną z odpowiednim doświadczeniem i chęcią wspierania mnie w mojej decyzji. Oczywiście wybrałam się najpierw do mojego szpitala, lecz ponownie spotkałam się z absolutną paniką w oczach pracowników tego ośrodka na samą myśl o porodzie siłami natury po 3 cc. Musiałam sama przemyśleć sobie: czy moja macica może pęknąć na samą myśl o porodzie? Jakie dokładnie jest ryzyko w moim przypadku i na ile jest ono porównywalne z ryzykiem związanym z czwartym cięciem cesarskim? Studiując w dalszym ciągu dogłębnie te tematy, poznałam doulę, która sama urodziła naturalnie po trzech cięciach cesarskich, a następnie wpadłam na informacje o Niezależnych Położnych. Zapoznałam się z jedną z takich położnych, która wyspecjalizowała się z porodach drogami natury po cc po jej własnym VBACu w szpitalu. Przyjrzała się historiom moich poprzednich ciąż i porodów. Dokładnie przedyskutowałyśmy wszystkie aspekty tych porodów, aby móc ocenić czynniki ryzyka w moim przypadku i zadecydować czy istnieje jakakolwiek szansa, abym bezpiecznie podjęła próbę porodu siłami natury po 3 cc oraz gdzie taki poród miałby się odbywać. Położna nie znalazła niczego, co kwalifikowałoby mnie jako przypadek wysokiego ryzyka, poza 3 poprzednimi cięciami. Wtedy zapytaliśmy ją z mężem czy podejmie się asystowania przy moim porodzie i, dzięki Bogu, zgodziła się. Moi marzeniem było urodzić w domu do wody – położna oczywiście nie mogła mi tego zagwarantować, ale powiedziała, że nie ma powodów, aby nie planować takiej opcji. Oglądałam wcześniej zakończony sukcesem domowy poród Melanie po 4 cięciach cesarskich (2008), przy którym asystowała moja położna. [Obejrzyj ten filmik z polskimi napisami: http://www.amara.org/en/videos/Yy2vxduWza7h/info/a-hba4c-a-mothers-story-to-vbac-at-home-after-four-ceasarean-sections/] Pomyślałam więc sobie: jeśli Melanie mogła to zrobić, ja też MOGĘ! Zabrałam się za organizowanie swojego zespołu do porodu.
Moja położna skontaktowała się z moim lekarzem w lokalnym szpitalu, aby powiadomić go o naszych zamiarach. Wyjaśniła, że wiem jakie ryzyko podejmuję i robię to świadomie. Doktor uszanował naszą decyzję rodzenia w domu i zgodził się nas wspierać. Powiedział też, że możemy na niego liczyć, jeśli zaistniałaby potrzeba skorzystania z jego pomocy. Ulżyło mi – nie musiałam już dłużej walczyć. Mogłam cieszyć się ciążą i przygotowywać się do porodu.
Moja ciąża przebiegała bez komplikacji. Termin porodu minął bez echa i …nagle byłam w 42 tygodniu ciąży. Umówiłam się więc na wizytę u lekarza (wypadała dniu w 42 tygodniu i 3 dniu ciąży), aby porozmawiać o moich opcjach w tej sytuacji. Czułam, że moje marzenia stają się coraz mniej realne. Położna podtrzymywała mnie na duchu i mówiła, bym ufała swojemu ciału, gdyż wszystko idzie w dobrym kierunku. Po dwóch nocach fałszywego porodu, moje ciało zaczęło rodzić – dziwnym zbiegiem okoliczności, była to noc przed umówioną wizytą u mojego lekarza!
Kiedy skurcze były już co pięć minut poprosiłam męża by zadzwonił po położną. Jeszcze nigdy nie czuliśmy takiej ulgi na niczyj widok! Do tego momentu nastawiłam się już, że pojadę do szpitala, jeśli okaże się, że nie ma postępu – musiałam się tego dowiedzieć. Po badaniu wewnętrznym okazało się, że mam rozwarcie na 7 cm!! Moja położna oznajmiła: „odwołajmy tę wizytę u lekarza i urodźmy dzisiaj to dziecko w domu”!!! Jakież było wówczas moje podekscytowanie. Byłam w basenie, w moim salonie, z moim mężem, dwoma położnymi i moją doulą – z całym zespołem, z ludźmi, którym ufałam, w otoczeniu, która znałam i gdzie czułam się komfortowo. Będąc w basenie, otoczona świecami, słowami zachęty i wsparcia, poród postępował szybko i zanim się spostrzegłam poczułam potrzebę parcia. Zawsze zastanawiałam się jak to będzie i czy będę widziała kiedy przeć. Odpowiedź brzmiała: tak. Wiedziałam i moje ciało nie potrzebowało żadnej zachęty – wiedziało dokładnie co ma robić. Wkrótce moja córeczka pojawiła się na świecie – urodziłam ją własnymi siłami, w basenie i podniosłam ją do mojej piersi. Moja piękna córeczka leżała w moich ramionach, urodzona w sposób, o którym zawsze marzyłam, całkowicie naturalnie.
Jako kobieta i jako matka czuję się teraz spełniona i będę dozgonnie wdzięczna mojej Niezależnej Położnej za wiarę we mnie i wsparcie, które pomogło mi spełnić moje marzenie. Teraz czuję się tak mocna, że mogę poradzić sobie ze wszystkim. Poród pochwowy po kilku cięciach cesarskich nie musi być procesem wymagającym kierowania nim na każdym kroku ze względu na ryzyko, którego właściwie nie da się precyzyjnie ocenić (ponieważ nie ma wystarczająco dużej ilości kobiet, którym dano szansę spróbować urodzić naturalnie po kilku cc). Ale proszę dodajcie mnie do grupy tych szczęśliwych mam, które tę szansę otrzymały!”
Lisa
*Jeśli chcesz skontaktować się z Lisą, ale barierą jest dla Ciebie język, służę pomocą:)
Pięknie. Ja rodziłam drugie naturalnie po cc, ale bardzo chciałam urodzić w domu, tak jak zresztą pierwsze dziecko. Niestety polskie położne przyjmujące porody domowe odmawiają asystowania przy porodzie w domu po przebytej cc. Wielka szkoda! Jeśli zdecyduję się na trzecie dziecko, to tylko gdy będę mogła urodzić w domu. Czemu Lisa mogła rodzić w domu po trzech cc, a my nie możemy nawet po jednej?!
Niestety, na dzień dzisiejszy polski system opieki zdrowotnej i podejście do porodów domowych ze strony sporej części środowiska medycznego zmusza położne „domowe” do dyskwalifikowania kobiet po cc jako kandydatek do porodu domowego. Są nieliczne niezrzeszone położne, które przyjmują porody w domu po cc. Można też szukać wsparcia u tych nielicznych lekarzy, którzy zgadzają się asystować przy porodach domowych w naszym kraju. No i zostaje jeszcze opcja wyjazdu za granicę… Miejmy nadzieję, że z czasem sytuacja w naszym kraju się zmieni na lepsze. Wierzę, że dużo zależy od nas – kobiet i naszej świadomości. Pozdrawiam:)