Gotowa na wszystko (Mikołów – Warszawa)

Jesli ktoś pyta mnie co to znaczy być naprawde zdeterminowanym i zrobić WSZYSTKO, żeby dać sobie maksimum szans na porod drogami natury po cięciu cesarskim, do głowy od razu przychodzi mi przykład Kasi. Jednak jej opowieść jest historią nie tylko o determinacji. Jest również, a może przede wszystkim, historią o mądrości, matczynej miłości i wielkiej umiejętności podejmowania trudnych decyzji.

Jestem Wam winna relację z mojego porodu. Póki co jest ona bardzo niepełna i wymaga wciąż przepracowania dlatego na dzisiaj mogę Wam napisać tylko suche fakty związane z tym wydarzeniem. Chciałabym się jednak tym z Wami podzielić.

Wcześniejszy poród byłam gotowa opisać po 8 miesiącach od 2 cc i możecie przeczytać ją tutaj:
http://naturalniepoce7sarce.pl/?p=855

W środę po południu odeszły mi wody.Było to dla mnie sporym zaskoczeniem po dwóch indukowanych porodach. W związku z tym,że były czyste, a ja się czułam dobrze, czekałam na rozwój wydarzeń w wynajętym mieszkaniu. O 7 rano w czwartek zgłosiłam się do szpitala i zaczęły się moje własne skurcze. Cały czas byłam aktywna. Chodziłam, kucałam, kręciłam biodrami, krok bociana, masaż brodawek, skakałam na piłce. Akcja rozkręcała się, mąż wspierał. Ok 13 akcja zaczęła słabnąć i po kilku chwilach zapadła decyzja o oksytocynie. Skurcze wróciły silniejsze a we mnie obudziło to nowe pokłady energii i nadziei, ponieważ moja szyjka nie chciała drgnać od rana. Były pozycje, wanna, leki.Kolejne badania bez postępu na szyjce. Po 19 przychodzi Edyta-moja wspaniała położna. Zaczyna mówić o tym co się dzieje. Edyta mówi a ja płaczę coraz bardziej. Słowa docierają do mnie jak przez szklaną ścianę. Mówi o braku postępu porodu, o tym,że nasze zdrowie jest najważniejsze.Wiem,że się nie uda, bo czuję jak każde badanie jest trudne i jak bardzo głęboko musi badać.
O 20.30 badanie,które potwierdza,ze nie uda się. Poprosiłam o czas do 22. Chciałam mieć możliwość oswojenia i pogodzenia się z tą decyzją, Że to koniec, nie uda się. Moje marzenie o porodzie sie nie ziści. Cały wysiłek i praca włożona nic nie dały. O 22.15 blok operacyjny i przygotowanie.
22.45 Witam mojego syna 4530g/57 cm 10 pkt Apgar.

W trakcie przygotowania do tego porodu wykorzystalam:
– kapsułki z olejem z wiesiolka od 15tyg
– liście malin od 30tyg
– homeopatia od 28tyg
– dieta bogata w kolagen, vit C
– orzechy brazylijskie 3/dobę
– jak miałam ochotę to daktyle,ale nie lubię ich smaku
– akupunktura co tydzień od 36 tyg
– terapia Bowena na rozluźnienie miednicy-2sesje
– manualna terapia blizny-5sesji przez ciąża
– masaż Shantala 1sesja
– Ruch związany z opieką nad dziewczynkami
– dieta urozmaicona mająca na celu wyrownianie cukrów,żebym nie miała napadów na słodkie. Podobno jest też opisany wpływ diety na rozpoczęcie się akcji skurczowej. Przy dziewczynkach jadlam slodkie na potęgę i urodziły się mniejsze(3100 i 3500g) więc ciężko mi odniesc się do związku dieta-waga dziecka.
– zorganizowanie rodziny do wyjazdu do szpitala najbardziej przyjaznego szpitala vba2c w Polsce.
– miałam 3wizyty u dr Puzyny, który realistycznie podchodzi do tematu
– Edyta,która mnie wspierała w trakcie porodu i szczerze rozmawiała co na sam koniec było trudne,ale wyjaśniła mi wszystko co się dzieje
– masaż brodawek

Postanowiłam skupić się tym razem na tp,wg zapłodnienia. Wody odeszły mi 10 dni po tym terminie.

Wiem, ze mogłam jeszcze korzystać z rzeczy, które wpływają na świadomość,ale ja w to nie wierzę i kupowanie programu z hipnozy mogło byc tylko strata pieniędzy.

Trzymam kciuki za Was kochane. Każda z Was, która ma wątpliwości może śmiało do mnie pisać. Byłam gotowa na wszystko, jednak decyzja o cc była po raz kolejny najtrudniejszą ze wszystkich.

A oto kilkumiesieczny juz Warszawiak Franuś w odlewie swojego prenatalnego mieszkanka:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.